Dogonili mnie! Jeszcze ten cały Knight ma czelność mnie przewracać i
powstrzymywać od ucieczki. Kończy mi się cierpliwość… O nie! Dragon! Coś
mu zrobili. Miarka się przebrała!
- Co zrobiliście Dragonowi?! – Nie czekając na odpowiedź kopnęłam
chłopaka wolną nogą w szczękę. Na szczęście ten jego wilk zlazł ze mnie.
Podskoczyłam na równe nogi i nie zwlekając ani chwili dłużej
skierowałam się do mojego Dragona, który wisiał przygwożdżony do drzewa
strzałą. Biedny był wyczerpany po tej walce z demonami i teraz nie miał
siły by spalić głupią strzałę. Wyrwałam grot z drewna, a wilk ciężko
upadł na ziemię. Z prawej strony ruszył ku mnie wilczur Knight’a , więc
pomogłam podnieść się Dragonowi i chciałam iść dalej, lecz moją drogę
zastąpili wszyscy trzej strażnicy amuletów.
-Psiakrew! Dajcie mi w końcu spokój! Mało wam, że przez was mój wilk
jest ranny, a przez ratowanie niektórym z was tyłków jest osłabiony?!
Nie wybaczę wam tego! – Poczułam łzy wściekłości i żalu . Nie , nie,
nie! Nie mogę płakać! Nie miałam już cierpliwości, ani siły do nich.
Odwróciłam się na pięcie , podtrzymując rannego Dragona i ruszyłam
wolnym krokiem w głąb lasu.
- Dragon nie ratował mi życia, tylko pomagał i to na samym końcu, ale to
szczegół… - Mruknął Knight, masując obolałą szczękę. Natychmiast się
zatrzymałam . Naprawdę mam tego dość. Nie bez powodu mam czerwoną aurę.
Kiedy jestem wściekła jestem strasznie wredna.
- Wkurzyliście mnie! – Ruszyłam na nich. Jednak rzuciły się na mnie ich
wilki, a trzy wilki to trochę za dużo , jak na mnie. Upadłam na ziemię.
Pazury wpijały się boleśnie w skórę ramion i nóg. Byłam bezsilna. Po
mojej twarzy spłynęły łzy. Łzy smutku. Jestem beznadziejna.
- Czego chcecie? – Rzekłam bezbarwnym głosem.
Knight? Jack? Delgago?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz