Rzucałem freesbee Alethey'owi.
-Jack! -Zawołał Alethey , wypluwajac freesbee.
-Co?
-Duchy złych wilków są coraz bliżej odkrycia mocy amuletów , a my nie wiemy kiedy zaatakują. -Rzekł wilk , gotowy do skoku. Ja jednak opuściłem freesbee i zacząłem głaskać się po brodzie , byłem zadumany.
-Myślisz , że strażnicy są już gotowi? -Zapytałem.
-Nie twierdzę , że nie. -Powiedział zaniepokojony wilk.
-Pójdę do Kobry. -Powiedziałem gotowy do biegu , ale zobaczyłem , że Delgago do nas idzie z Shokundo.
-Jack! -Zawołał.
-O wilku mowa... -Mruknąłem przez ramię do Alethey'a. Alethey tylko mlasnął.
-A... Sorry... -Powiedziałem i zrobiłem facepalm. Zupełnie zapomniałem , że Alethey jest wilkiem...
-Jack , Shokundo widział demona. -Powiedział zmartwiony głosem.
-CO?! NIE! -Wrzasnąłem. Nie byliśmy na to gotowi. Nie odukaliśmy my jeszcze amuletu rafy koralowej i...i... Eh! To mnie przerasta!
-A jakaś dobra wiadomość? -Zapytał Alethey.
-Tak. Wiemy , kto jest właścicielem amuletu krwawej czaszki , amuletu krwawego pazura i amuletu lisiego ogona. -Rzekł z uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na mnie , bo zacząłem sobie wyrywać włosy. Delgago usiadł koło mnie.
-Jack , uspokój się. Poradzimy sobie , nie martw się. -Rzekł.
-Ta , poradzimy... -Mruknąłem i odwracając się od niego , zwinąłem się w kłębek.
Delgago?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz