-A co to ? Rozkaz? – Nie, oni mnie zadziwiają. Jeden gada do mnie ,
jakby miał z 50 na karku, a jest raptem rok, góra 2 lata starszy ode
mnie , drugi mówi mi, że będę wdzięczna, a trzeci przynajmniej nie
próbuje mnie jeszcze bardziej rozdrażnić. Jednak uleczyli Dragona.
Podszedł do mnie i trącił mnie łbem. – Aki daj im szansę. – Ja nie mogę
co z nimi? Ale niech im będzie.
-Dobra. Będę wam pomagać. Ale… - Nie dali mi dokończyć. – Super! Musimy
się trzymać razem ! Udamy się do świątyni… - Tym razem to ja przerwałam
piękny wywód tego dzieciaka Pikachu. – Chwila, chwila… Zgadzam się
wam pomagać, ale chcę byście przestrzegali kilka zasad. Powiedzmy, że
zapomnę ,że ten tu – Wskazałam na wilka Knighta - przybił osłabionego
Dragona strzałą do drzewa i, że wraz z jego właścicielem się na mnie
rzucili , kiedy sobie grzecznie wracałam do szkoły.
- Oj, daruj. Zresztą ty nie byłaś lepsza. Kopnęłaś mnie w szczękę , a
wcześniej przewaliłaś, więc jesteśmy kwita. – Odezwał się winowajca.
Matko, jego nie lubię, ale tego Delgago to już nie znoszę, po tym jak
mnie wyzywał od wariatek, ja mu dam. Spojrzałam na niego z nienawiścią.
Młody był spoko. Dlatego też do niego skierowałam swoje następne słowa:
- Po pierwsze nadal chcę mieć wolną rękę, po drugie nie jestem na każde
wasze wezwanie, po trzecie trenuje dalej sama na swoim terenie.
-Eh, ale jak nie będziesz zawsze do dyspozycji to … - Zaczął zmartwiony
Jack. – Spokojnie, jeśli naprawdę będziecie mnie potrzebować to jasne,
że wam pomogę. Jak już się na coś piszę to robię to na poważnie.
-Dobrze. Ale będziesz z nami raz w tygodniu trenować w świątyni Jing-Jang, ok.?
- Niech wam będzie. – Łaskawie się zgodziłam. – A teraz wybaczcie , ale
muszę wracać do szkoły. – Spojrzałam na Dragona i miałam już ruszyć,
jednak odezwał się Knight:
- Do szkoły? Po co? Przecież o tej porze chyba nie ma już lekcji?
- Tak, ale muszę wracać do akademika. Zerwałam się z lekcji , więc i tak
mnie pewnie czeka ochrzan, a chcę trochę odpocząć i przemyśleć kilka
spraw.
- A co z twoim domem? – Delgago jak zwykle mnie wkurzył swoim durnym
pytaniem. Nie moja wina, że nie mam domu, że nie mam rodziny. Taki pech.
- Moja rodzina nie żyje. Jestem sama. Wystarczy? Tylko nic nie mówcie,
jestem zmęczona tym wszystkim. Żegnam się! – Ruszyłam w kierunku tej
przeklętej szkoły, ledwo patrząc na oczy, które same mi się zamykały.
Dragon biegł koło mnie.
- Sporo im powiedziałaś jak na siebie.
-Tyle ile trzeba. Więcej nie powiem.
- Ale i tak jesteś wredna. – Powiedział się i szczeknął radośnie, co miało oznaczać śmiech.
-Taa… Wiem.
Knight? Delgago? Jack?
Pogadaj z członkami!
poniedziałek, 15 września 2014
sobota, 6 września 2014
Od Jack'a
-Wiesz...Jesteś jedną ze strażniczek... Nie powinnaś być samotniczką , tylko powinnaś nam pomagać.
-Phi...Mam pracować z chłopakami...Chyba sobie żartujesz...-Mruknęła Aki. Poczułem , że mój brat zaczyna się wkurzać. Moje przeczucie było prawdziwe...
-Posłuchaj moja damo! Jestem od ciebie starszy , jasne?! To nie my osłabiliśmy twojego ,,wilka'' tylko demony!!! Jesteś TOTALNĄ wariatką! -Warknął Delgago. Tak , Aki chyba zatkało.
-Zatkało kakao?! -Dodał złośliwie Kobra.
-To może my już pójdziemy...-Powiedziałem , obracając się na pięcie. Alethey odwrócił się za mną. Knight jednak mnie odwrócił.
-Ja się nie wtrącam! Jestem za miły! -Powiedziałem z miną szczeniaka.
-Mam pomysł! -Wykrzyknął Alethey. Zaczął uzdrawiać Dragon'a. Wilk Aki od razu poczuł się lepiej.
-Dzięx Alethey. -Knight poklepał go po łbie.
-A teraz Aki , będziesz nam wdzięczna! -Dodał.
Reszta?
-Phi...Mam pracować z chłopakami...Chyba sobie żartujesz...-Mruknęła Aki. Poczułem , że mój brat zaczyna się wkurzać. Moje przeczucie było prawdziwe...
-Posłuchaj moja damo! Jestem od ciebie starszy , jasne?! To nie my osłabiliśmy twojego ,,wilka'' tylko demony!!! Jesteś TOTALNĄ wariatką! -Warknął Delgago. Tak , Aki chyba zatkało.
-Zatkało kakao?! -Dodał złośliwie Kobra.
-To może my już pójdziemy...-Powiedziałem , obracając się na pięcie. Alethey odwrócił się za mną. Knight jednak mnie odwrócił.
-Ja się nie wtrącam! Jestem za miły! -Powiedziałem z miną szczeniaka.
-Mam pomysł! -Wykrzyknął Alethey. Zaczął uzdrawiać Dragon'a. Wilk Aki od razu poczuł się lepiej.
-Dzięx Alethey. -Knight poklepał go po łbie.
-A teraz Aki , będziesz nam wdzięczna! -Dodał.
Reszta?
Od Aki
Dogonili mnie! Jeszcze ten cały Knight ma czelność mnie przewracać i
powstrzymywać od ucieczki. Kończy mi się cierpliwość… O nie! Dragon! Coś
mu zrobili. Miarka się przebrała!
- Co zrobiliście Dragonowi?! – Nie czekając na odpowiedź kopnęłam chłopaka wolną nogą w szczękę. Na szczęście ten jego wilk zlazł ze mnie. Podskoczyłam na równe nogi i nie zwlekając ani chwili dłużej skierowałam się do mojego Dragona, który wisiał przygwożdżony do drzewa strzałą. Biedny był wyczerpany po tej walce z demonami i teraz nie miał siły by spalić głupią strzałę. Wyrwałam grot z drewna, a wilk ciężko upadł na ziemię. Z prawej strony ruszył ku mnie wilczur Knight’a , więc pomogłam podnieść się Dragonowi i chciałam iść dalej, lecz moją drogę zastąpili wszyscy trzej strażnicy amuletów.
-Psiakrew! Dajcie mi w końcu spokój! Mało wam, że przez was mój wilk jest ranny, a przez ratowanie niektórym z was tyłków jest osłabiony?! Nie wybaczę wam tego! – Poczułam łzy wściekłości i żalu . Nie , nie, nie! Nie mogę płakać! Nie miałam już cierpliwości, ani siły do nich. Odwróciłam się na pięcie , podtrzymując rannego Dragona i ruszyłam wolnym krokiem w głąb lasu.
- Dragon nie ratował mi życia, tylko pomagał i to na samym końcu, ale to szczegół… - Mruknął Knight, masując obolałą szczękę. Natychmiast się zatrzymałam . Naprawdę mam tego dość. Nie bez powodu mam czerwoną aurę. Kiedy jestem wściekła jestem strasznie wredna.
- Wkurzyliście mnie! – Ruszyłam na nich. Jednak rzuciły się na mnie ich wilki, a trzy wilki to trochę za dużo , jak na mnie. Upadłam na ziemię. Pazury wpijały się boleśnie w skórę ramion i nóg. Byłam bezsilna. Po mojej twarzy spłynęły łzy. Łzy smutku. Jestem beznadziejna.
- Czego chcecie? – Rzekłam bezbarwnym głosem.
Knight? Jack? Delgago?
- Co zrobiliście Dragonowi?! – Nie czekając na odpowiedź kopnęłam chłopaka wolną nogą w szczękę. Na szczęście ten jego wilk zlazł ze mnie. Podskoczyłam na równe nogi i nie zwlekając ani chwili dłużej skierowałam się do mojego Dragona, który wisiał przygwożdżony do drzewa strzałą. Biedny był wyczerpany po tej walce z demonami i teraz nie miał siły by spalić głupią strzałę. Wyrwałam grot z drewna, a wilk ciężko upadł na ziemię. Z prawej strony ruszył ku mnie wilczur Knight’a , więc pomogłam podnieść się Dragonowi i chciałam iść dalej, lecz moją drogę zastąpili wszyscy trzej strażnicy amuletów.
-Psiakrew! Dajcie mi w końcu spokój! Mało wam, że przez was mój wilk jest ranny, a przez ratowanie niektórym z was tyłków jest osłabiony?! Nie wybaczę wam tego! – Poczułam łzy wściekłości i żalu . Nie , nie, nie! Nie mogę płakać! Nie miałam już cierpliwości, ani siły do nich. Odwróciłam się na pięcie , podtrzymując rannego Dragona i ruszyłam wolnym krokiem w głąb lasu.
- Dragon nie ratował mi życia, tylko pomagał i to na samym końcu, ale to szczegół… - Mruknął Knight, masując obolałą szczękę. Natychmiast się zatrzymałam . Naprawdę mam tego dość. Nie bez powodu mam czerwoną aurę. Kiedy jestem wściekła jestem strasznie wredna.
- Wkurzyliście mnie! – Ruszyłam na nich. Jednak rzuciły się na mnie ich wilki, a trzy wilki to trochę za dużo , jak na mnie. Upadłam na ziemię. Pazury wpijały się boleśnie w skórę ramion i nóg. Byłam bezsilna. Po mojej twarzy spłynęły łzy. Łzy smutku. Jestem beznadziejna.
- Czego chcecie? – Rzekłam bezbarwnym głosem.
Knight? Jack? Delgago?
Od Knight'a
-Ło , ło , ło! -Myślisz , że tak po prostu nam uciekniesz? -Dogoniliśmy z chłopakami kroku Aki.
-Eh , dajcie mi spokój! -Wrzasnęła zdenerwowana.
-Może jednak damy jej spokój? -Zapytał Jack.
-Co? Nie. Ma czerwoną aurę. Phi , zmienimy jej na niebieską lub żółtą! -Powiedziałem z fochem i przyspieszyłem , żeby znowu dogonić Aki.
-Knight...-Mruknąłem do mojego wilka. On zrozumiał o co chodzi. Przygwoździł Aki do ziemi , a potem ja usiadłem na jej nodze XD (Knight waży 45 kilo , je same słodycze XD.)
-Złaź ze mnie wariacie! Dragon , bierz go! -Krzyknęła Aki , próbując się uwolnić. Mój wilk jednak zagrodził Dragon'owi drogę , potem wziął strzałę i przygwodził go do drzewa , przebijając strzałę przez skórę do drzewa (Ałć...)
Aki? Jack? Delgago?
Od Aki
Słyszę jakieś niewyraźne dźwięki. Chyba ktoś rozmawia. Powoli otwieram oczy. A nad moją twarzą widzę wielki łeb Dragona.
-Dragon, śmierdzi ci z pyska! Weź ten łeb ode mnie z dala, bo zaraz znowu odlecę , tyle, że tym razem nie od ugryzienia. – Wilk odsunął się ode mnie, a moim oczom ukazało się trzech chłopaków i ich wilki. Zerwałam się na nogi. Lekko zakręciło mi się w głowie i straciłam na chwilę równowagę, jednak utrzymałam się w pionie. Psiakrew! Wszyscy zleźli się na nasz plac treningowy, to takie wnerwiające. Ale chyba mnie uratowali.
- Nic ci nie jest? Dopiero co mój amulet uleczył twoją ranę, a była dość poważna. – Spojrzał na mnie koleś , chyba najmłodszy, ubrany w strój Pikachu.
-No jasne, że nic mi nie jest. A tak w ogóle , dzięki za wyleczenie Pikachu. – Ten zaczął się szczerzyć, jakby wygrał w totka. – Skąd wiedziałaś , że moja ksywka to Pikachu?
- Eh, to nie było zbyt trudne . Poza tym nie szczerz się tak, bo jak się wkurzę to twoje ząbki będą miały spotkanie pierwszego stopnia z moją pięścią.
- Już się boję. Jack jestem. – Phi, przedstawia mi się . Też coś. Zaraz się stąd zmywam.
- A ja Delgago. – Kolejny się uśmiechnął. – Hmm… A ja Knight.- Aaa, więc tak miał na imię ten gość z łukiem. – Knight , dzięki za ostrzeżenie przed demonami i wspólną walkę z nimi. Muszę przyznać , że nieźle walczysz. Jednak myślę, że dalibyśmy sobie radę we dwójkę co nie , Dragon?
- Taa… Chyba martwi. – Strzeliłam go w ucho. Co on sobie myśli? Musimy stąd spadać zanim padną jakieś propozycje. Ale muszę powiedzieć jeszcze jedno.
-Eh, wiecie , że to mój teren, tak? Więc nie życzę sobie, abyście tu kiedykolwiek znowu wracali, a tym bardziej rozpowiadali o nim wszystkim swoim „ziomkom”, jasne? Bo inaczej następnym razem nie będzie tak miłej pogawędki. –Dragon warknął na potwierdzenie moich słów. No wreszcie zmądrzał.
-Nie bój się, nie będziemy nękać cię tutaj. – Jack zapewnił mnie , chociaż i tak mu do końca nie wierzyłam. Niedaleko leżała moja katana. Podniosłam ją i przełożyłam przez ramię.
- Fajnie było, niezła walka, dzięki za pomoc i w ogóle, ale ja spadam. Wy też wynoście się stąd. Jeśli chodzi o demony, ja ich nie wyczuwam, a wy?
- My też nie, ale …- Głupia jestem. Gadać o demonach. Gwałtownie przerwałam Knight’owi. – Mam nadzieję , że więcej się nie zobaczymy! Pa, pa! – Ruszyłam szybko przed siebie w stronę lasu. Dragon ruszył za mną.
- A może odprowadzimy cię do szkoły chociaż? – Krzyknął za mną Delgago.
- Obejdzie się! Jeszcze się pogubicie! – Odkrzyknęłam i ruszyłam jeszcze szybciej, by po chwili zniknąć w lesie.
- Ale bagno! Piekielne demony! Przez nie, odkryli naszą kryjówkę!
-Może to i lepiej? Robi się coraz niebezpieczniej, a ty w końcu nie dasz rady walczyć z jakimś silnym demonem i zginiesz! – Dragon chyba upadł na głowę , mówiąc takie rzeczy.
- Nic mi nie będzie. Dobrze jest. Biegnij i nie gadaj tyle.
Jack? Knight? Delgago?
niedziela, 31 sierpnia 2014
Od Jack'a
-AŁ! -Wrzasnąłem. Skuliłem się bardziej. Strasznie bolała mnie głowa. W mojej kieszeni zaczął świecić się amulet czarnej pełni księżyca.
-E...Jack...? -Mruknął Delgago.
-Co! -Jęknąłem.
-Twój amulet... -Powiedział niepewnie. Wyjąłem amulet w kształcie głowy wilka. Wilk był na tle czarnej pełni księżyca.
-,,Jack , musisz iść za moim światłem.'' -Usłyszałem głos w mojej głowie. Cały czas patrzyłem na amulet i z Alethey'em , Delgago i Shokundo ruszyliśmy w stronę lasu. Dotarliśmy do wulkanu , dawno był pusty.
-Jack , zobacz! -Krzyknął Delgago , pokazując na dziewczynę , która zemdlała. Z jej ramienia krwawiła czarna krew.
-Demon ją ugryzł! -Krzyknął Knight.
-O nie... -Mruknałem.
-,,Połóż amulet na jej ranie.'' -Znowu usłyszałem ten głos. Położyłem amulet na jej ramieniu. Dragon się zapalił.
-Co jej robisz?! -Wrzasnął.
-Nie wiem. Amulet mi kazał. -W tym momencie amulet zaświecił na neonowo i rana Aki zaczęła się goić.
Knight?Aki?Delgago?
-E...Jack...? -Mruknął Delgago.
-Co! -Jęknąłem.
-Twój amulet... -Powiedział niepewnie. Wyjąłem amulet w kształcie głowy wilka. Wilk był na tle czarnej pełni księżyca.
-,,Jack , musisz iść za moim światłem.'' -Usłyszałem głos w mojej głowie. Cały czas patrzyłem na amulet i z Alethey'em , Delgago i Shokundo ruszyliśmy w stronę lasu. Dotarliśmy do wulkanu , dawno był pusty.
-Jack , zobacz! -Krzyknął Delgago , pokazując na dziewczynę , która zemdlała. Z jej ramienia krwawiła czarna krew.
-Demon ją ugryzł! -Krzyknął Knight.
-O nie... -Mruknałem.
-,,Połóż amulet na jej ranie.'' -Znowu usłyszałem ten głos. Położyłem amulet na jej ramieniu. Dragon się zapalił.
-Co jej robisz?! -Wrzasnął.
-Nie wiem. Amulet mi kazał. -W tym momencie amulet zaświecił na neonowo i rana Aki zaczęła się goić.
Knight?Aki?Delgago?
Od Aki
-Dragon wracamy do szkoły! – Zdążyłam to powiedzieć, a moje ciało
przeszył ból. –Szlag! Otoczyły nas demony! – Dokoła aż roiło się od
czerwonych oczu. Nagle pośród tego zamieszania usłyszałam uradowany
wrzask. Na skraju lasu stał jakiś chłopak z łukiem w ręku, a obok niego
stał czarno - niebieski wilk. –Ja nie mogę, Dragon, kolejny uczeń Wolf
School! Czy ich matka więcej nie miała? Najpierw tamten , teraz ten… -
Jednak nie mogłam długo narzekać, bo demony rzuciły się w kierunku tego
chłopaka. Jejku, same problemy.
-Uciekajcie! – Usłyszałam , jak koleś z łukiem do nas woła.
-Dragon, słyszałeś? Ten chłopak każe nam uciekać przed kilkoma niegroźnymi wilczymi duszkami! Phi, dobre sobie! – Nagle tuż przede mną zjawił się ten chłopak. A zaraz za nim otoczyła nas cała gromada wilczych demonów. Eh, wybrał sobie moment.
-Odsuń się! – Odepchnęłam go na bok. – Dragon zabaw się z tymi pomiotami demona! – Mój wilk powoli zaczął się palić. Jego łapy, szyja, głowa, aż po sam koniuszek ogona pokryły gorące płomienie. Ognisty trans.
- Nie patrzcie mu w oczy, bo spłoniecie żywcem! – Ostrzegłam dwójkę przybyszów. Ja tymczasem wzięłam swoją katanę i uwolniłam większą część mocy mojego amuletu krwawego pazura. Cała zostałam otoczona krwisto-czerwoną poświatą. Rzuciłam się razem z Dragonem w morze czerwonych oczu. Mój miecz ciął wszystkie jak popadnie. Dragon szedł powoli i palił wszystko dookoła. Zaczęłam powoli tracić siły, a demonów było coraz więcej. Chłopak z tyłu strzelał z łuku. Także był otoczony przez zgraję tych potworów. Uwolniłam pełną moc amuletu. Wszystko zasnuło się czerwienią. Upuściłam katanęi zaczęłam okładać bestie swoimi ciosami karate. Tyle, że z piekielną siłą, tak dużą, że od jednego uderzenia rozpływały się w powietrzu. Dragon zakończył palenie swoich przeciwników i zwrócił się w stronę moich.
-Dragon, pomóż tamtym! – Miałam na myśli chłopaka i jego wilka. Zaraz po tym dobiłam ostatniego z otaczających mnie demonów. Moja moc powoli mnie opuszczała. Nagle poczułam straszny ból w ramieniu. Kurde, jeden z demonów mnie ugryzł. Odwróciłam się w stronę Dragona i tego chłopaka z wilkiem . Pozbyli się reszty złych wilczych duchów. Pociemniało mi przed oczami. Serio? Poczułam tylko , jak upadam, a potem spowiłam się już w mroku.
Knight?
-Uciekajcie! – Usłyszałam , jak koleś z łukiem do nas woła.
-Dragon, słyszałeś? Ten chłopak każe nam uciekać przed kilkoma niegroźnymi wilczymi duszkami! Phi, dobre sobie! – Nagle tuż przede mną zjawił się ten chłopak. A zaraz za nim otoczyła nas cała gromada wilczych demonów. Eh, wybrał sobie moment.
-Odsuń się! – Odepchnęłam go na bok. – Dragon zabaw się z tymi pomiotami demona! – Mój wilk powoli zaczął się palić. Jego łapy, szyja, głowa, aż po sam koniuszek ogona pokryły gorące płomienie. Ognisty trans.
- Nie patrzcie mu w oczy, bo spłoniecie żywcem! – Ostrzegłam dwójkę przybyszów. Ja tymczasem wzięłam swoją katanę i uwolniłam większą część mocy mojego amuletu krwawego pazura. Cała zostałam otoczona krwisto-czerwoną poświatą. Rzuciłam się razem z Dragonem w morze czerwonych oczu. Mój miecz ciął wszystkie jak popadnie. Dragon szedł powoli i palił wszystko dookoła. Zaczęłam powoli tracić siły, a demonów było coraz więcej. Chłopak z tyłu strzelał z łuku. Także był otoczony przez zgraję tych potworów. Uwolniłam pełną moc amuletu. Wszystko zasnuło się czerwienią. Upuściłam katanęi zaczęłam okładać bestie swoimi ciosami karate. Tyle, że z piekielną siłą, tak dużą, że od jednego uderzenia rozpływały się w powietrzu. Dragon zakończył palenie swoich przeciwników i zwrócił się w stronę moich.
-Dragon, pomóż tamtym! – Miałam na myśli chłopaka i jego wilka. Zaraz po tym dobiłam ostatniego z otaczających mnie demonów. Moja moc powoli mnie opuszczała. Nagle poczułam straszny ból w ramieniu. Kurde, jeden z demonów mnie ugryzł. Odwróciłam się w stronę Dragona i tego chłopaka z wilkiem . Pozbyli się reszty złych wilczych duchów. Pociemniało mi przed oczami. Serio? Poczułam tylko , jak upadam, a potem spowiłam się już w mroku.
Knight?
sobota, 30 sierpnia 2014
Od Knight'a
Oparłem mój łuk o ramię i razem z Knight'em (Wilkiem) ruszyliśmy polaną. Zobaczyliśmy 4 istoty. 2 ludzi i 2 wilki. Ominęliśmy ich jednak wielkim łukiem i ruszyliśmy inną ścieżką , tym razem do lasu. Było już po lekcjach w Wolf Shool , a widocznie Jack , ten człowiek którego widziałem na polanie zerwał się z lekcji. Zastanawiałem się , jak wygląda wnętrze Tiramisu , lub Royal Blood. Mogłem się zapytać Delgago , brata Jack'a , jak wygląda Royal Blood , ale... Głupio by mi było. A tych dwóch strażniczek amuletów , nawet nie poznałem. Jedna ma chyba na imię Aki i ciągle zrywa się z lekcji... W każdym bądź razie szliśmy ścieżką. Weszliśmy do lasu , a raczej do jego środka.
-Ał... -Jęknąłem , dotykając mojego amuletu lisiego ogona.
-Co się stało? -Zapytał mój wilk.
-Nic... -Mruknąłem i zaczęliśmy iść dalej.Kiedy jednak doszliśmy do ,,opustoszałego'' wulkanu znowu poczułem ból. Zobaczyłem jakąś dziewczyną i jakiegoś wilka. Oraz wiele czerwonych oczu. To były oczy wilczych demonów.
-Nastaw swój łuk , Knight. -Szepnąłem do wilka i zdjąłem swój łuk z pleców i zacząłem celować w duchy. Po sekundzie 2 strzały wystrzeli i perfekcyjnie trafiły 2 pary oczu. One rozpłynęły się. Z Knight'em przybiliśmy sobie piątkę.
-Tak! -Wrzasnąłem uradowany. Dziewczyna spojrzała na nas. Zaraz ujrzałem jednak złowrogie spojrzenie demona.
-UCIEKAJCIE! -Wrzasnąłem do dziewczyny i jej wilka. Oni się tylko cofnęli o krok i nas obserwowali. Ja nerwowo wystrzeliłem 5 strzał na raz. One rozprzestrzeniły się po całym lesie , zabijając połowę demonów. Weszlismy z wilkiem na wulkan , koło tej dziewczyny i wilka. Demony przybywały i nas otaczały...
Aki?
-Ał... -Jęknąłem , dotykając mojego amuletu lisiego ogona.
-Co się stało? -Zapytał mój wilk.
-Nic... -Mruknąłem i zaczęliśmy iść dalej.Kiedy jednak doszliśmy do ,,opustoszałego'' wulkanu znowu poczułem ból. Zobaczyłem jakąś dziewczyną i jakiegoś wilka. Oraz wiele czerwonych oczu. To były oczy wilczych demonów.
-Nastaw swój łuk , Knight. -Szepnąłem do wilka i zdjąłem swój łuk z pleców i zacząłem celować w duchy. Po sekundzie 2 strzały wystrzeli i perfekcyjnie trafiły 2 pary oczu. One rozpłynęły się. Z Knight'em przybiliśmy sobie piątkę.
-Tak! -Wrzasnąłem uradowany. Dziewczyna spojrzała na nas. Zaraz ujrzałem jednak złowrogie spojrzenie demona.
-UCIEKAJCIE! -Wrzasnąłem do dziewczyny i jej wilka. Oni się tylko cofnęli o krok i nas obserwowali. Ja nerwowo wystrzeliłem 5 strzał na raz. One rozprzestrzeniły się po całym lesie , zabijając połowę demonów. Weszlismy z wilkiem na wulkan , koło tej dziewczyny i wilka. Demony przybywały i nas otaczały...
Aki?
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Aki
Znowu zerwałam się z lekcji.
-Ghrr… Ale ten staruch zanudzał! Nie mogłam tam zostać, bo bym go chyba zabiła! – Dragon szedł przy moim boku i spoglądał na mnie rozbawiony, co poznałam po tym jego radosnym pysku.
-Haha, ale nie musiałaś w środku zajęć wyskakiwać przez okno!
-Zamknij się! I tak by mi nikt nie podskoczył… - W końcu jestem taka wredna, dodałam w myślach, gdyż Dragon zawsze się na mnie wkurzał, jak tak mówiłam. A jego wkurzonego nie chciałam zobaczyć. Chyba nikt nie chciał. – Oh, no dobra. To co robimy? Ja mam straszną ochotę na bieganie i dawno niczego nie zwęgliłem. Co ty na to? - Dragon spogląda na mnie , a w jego ślepiach błyskają ogniki. - Okej. W sumie i ja mam ochotę na małą przebieżkę. To co, ruszamy na nasz plac treningowy? - Nie czekając na odpowiedź , zaczynam biec w stronę lasu. Dragon błyskawicznie mnie dogania. Piekielnie szybki jest. Jednak ja nie mam problemu z dotrzymaniem mu kroku. Biegnę równo szybko , jak on. Mój towarzysz nagle gwałtownie się zatrzymuje.
-Stój! Czujesz to? - Zaniepokojony rozgląda się po lesie. -Taa... Niedaleko musiał pojawić się demon. Jego piekielną aurę czuć aż za dobrze. Eh, szkoda, że brakuje nam jeszcze trochę siły , by walczyć we dwójkę przeciwko niemu! Powalczyłabym sobie!
-Głupia! Aby pokonać demona, trzeba całej zgrai strażników! Gdybyśmy walczyli we dwójkę, na pewno byśmy zginęli! - Warknął wkurzony Dragon, a pod jego łapami zaczęła palić się ściółka. Strasznie łatwo go wyprowadzić z równowagi. - Jasne. Ja tylko mówię, że dawno nikomu nie skopałam tyłka i trochę mi się nudzi....- Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.Wreszcie dotarliśmy na skraj lasu, gdzie przed naszymi oczami rozciągał się krater wygasłego wulkanu: nasz teren treningowy. Pobiegłam w stronę niewielkiej szopy, by wziąć katanę (miecz). Tymczasem Dragon, nadal lekko wzburzony, zaczął miotać ogniem w stronę suchych stosów gałęzi przywleczonych tu z lasu. Ja natomiast stanęłam pośrodku palcu, pewnie trzymając miecz w obu dłoniach. Miałam ochotę uwolnić pełną moc amuletu, jednak powstrzymałam się i uwolniłam niewielką jej część. Moja katana zalśniła czerwoną poświatą. Zazwyczaj walczę wręcz, jednak trening zawsze przeprowadzam przy pomocy miecza. Nagle zawiał wiatr. Z pobliskiego dębu zerwały się liście. W ułamku sekundy wszystkie przecięłam na pół,. Już miałam kontynuować swój trening , gdy poczułam czyjąś obecność. Obróciłam się w kierunku lasu, jednak dostrzegłam tylko błysk wilczych ślepi.
-Psiakrew! Wiedzą już o nas! - Dragon spojrzał na mnie niespokojnie. - Wstrzymaj swój gniew! To jeszcze nic nie oznacza!
-Kurde! - Rozwaliłam pobliski głaz w powoli ogarniającej mnie furii. - Była nam tak dobrze jedynie we dwójkę. Tylko ty i ja! Teraz pewnie będą chcieli nas zaciągnąć do wspólnej walki z demonem!
-Uspokój się! Zaraz wszystko rozwalisz! - Dragon doskoczyła do mnie, zastawiając mi drogę. Musiałam ochłonąć. Przygryzłam wargę , aż poleciała mi z niej krew. -Ghrr... Dobra! Niech robią sobie co chcą! Tylko jak mnie, któryś wkurzy to nie ręczę za siebie. - Jednak w głębi duszy martwiło mnie co innego. Niepokoiła mnie Nowa, która pojawiła się w szkole. Ona także była strażniczką i nie wiem co może z tego wyniknąć.
-Dragon wracamy do szkoły!
-Ghrr… Ale ten staruch zanudzał! Nie mogłam tam zostać, bo bym go chyba zabiła! – Dragon szedł przy moim boku i spoglądał na mnie rozbawiony, co poznałam po tym jego radosnym pysku.
-Haha, ale nie musiałaś w środku zajęć wyskakiwać przez okno!
-Zamknij się! I tak by mi nikt nie podskoczył… - W końcu jestem taka wredna, dodałam w myślach, gdyż Dragon zawsze się na mnie wkurzał, jak tak mówiłam. A jego wkurzonego nie chciałam zobaczyć. Chyba nikt nie chciał. – Oh, no dobra. To co robimy? Ja mam straszną ochotę na bieganie i dawno niczego nie zwęgliłem. Co ty na to? - Dragon spogląda na mnie , a w jego ślepiach błyskają ogniki. - Okej. W sumie i ja mam ochotę na małą przebieżkę. To co, ruszamy na nasz plac treningowy? - Nie czekając na odpowiedź , zaczynam biec w stronę lasu. Dragon błyskawicznie mnie dogania. Piekielnie szybki jest. Jednak ja nie mam problemu z dotrzymaniem mu kroku. Biegnę równo szybko , jak on. Mój towarzysz nagle gwałtownie się zatrzymuje.
-Stój! Czujesz to? - Zaniepokojony rozgląda się po lesie. -Taa... Niedaleko musiał pojawić się demon. Jego piekielną aurę czuć aż za dobrze. Eh, szkoda, że brakuje nam jeszcze trochę siły , by walczyć we dwójkę przeciwko niemu! Powalczyłabym sobie!
-Głupia! Aby pokonać demona, trzeba całej zgrai strażników! Gdybyśmy walczyli we dwójkę, na pewno byśmy zginęli! - Warknął wkurzony Dragon, a pod jego łapami zaczęła palić się ściółka. Strasznie łatwo go wyprowadzić z równowagi. - Jasne. Ja tylko mówię, że dawno nikomu nie skopałam tyłka i trochę mi się nudzi....- Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.Wreszcie dotarliśmy na skraj lasu, gdzie przed naszymi oczami rozciągał się krater wygasłego wulkanu: nasz teren treningowy. Pobiegłam w stronę niewielkiej szopy, by wziąć katanę (miecz). Tymczasem Dragon, nadal lekko wzburzony, zaczął miotać ogniem w stronę suchych stosów gałęzi przywleczonych tu z lasu. Ja natomiast stanęłam pośrodku palcu, pewnie trzymając miecz w obu dłoniach. Miałam ochotę uwolnić pełną moc amuletu, jednak powstrzymałam się i uwolniłam niewielką jej część. Moja katana zalśniła czerwoną poświatą. Zazwyczaj walczę wręcz, jednak trening zawsze przeprowadzam przy pomocy miecza. Nagle zawiał wiatr. Z pobliskiego dębu zerwały się liście. W ułamku sekundy wszystkie przecięłam na pół,. Już miałam kontynuować swój trening , gdy poczułam czyjąś obecność. Obróciłam się w kierunku lasu, jednak dostrzegłam tylko błysk wilczych ślepi.
-Psiakrew! Wiedzą już o nas! - Dragon spojrzał na mnie niespokojnie. - Wstrzymaj swój gniew! To jeszcze nic nie oznacza!
-Kurde! - Rozwaliłam pobliski głaz w powoli ogarniającej mnie furii. - Była nam tak dobrze jedynie we dwójkę. Tylko ty i ja! Teraz pewnie będą chcieli nas zaciągnąć do wspólnej walki z demonem!
-Uspokój się! Zaraz wszystko rozwalisz! - Dragon doskoczyła do mnie, zastawiając mi drogę. Musiałam ochłonąć. Przygryzłam wargę , aż poleciała mi z niej krew. -Ghrr... Dobra! Niech robią sobie co chcą! Tylko jak mnie, któryś wkurzy to nie ręczę za siebie. - Jednak w głębi duszy martwiło mnie co innego. Niepokoiła mnie Nowa, która pojawiła się w szkole. Ona także była strażniczką i nie wiem co może z tego wyniknąć.
-Dragon wracamy do szkoły!
wtorek, 26 sierpnia 2014
Od Jack'a
Rzucałem freesbee Alethey'owi.
-Jack! -Zawołał Alethey , wypluwajac freesbee.
-Co?
-Duchy złych wilków są coraz bliżej odkrycia mocy amuletów , a my nie wiemy kiedy zaatakują. -Rzekł wilk , gotowy do skoku. Ja jednak opuściłem freesbee i zacząłem głaskać się po brodzie , byłem zadumany.
-Myślisz , że strażnicy są już gotowi? -Zapytałem.
-Nie twierdzę , że nie. -Powiedział zaniepokojony wilk.
-Pójdę do Kobry. -Powiedziałem gotowy do biegu , ale zobaczyłem , że Delgago do nas idzie z Shokundo.
-Jack! -Zawołał.
-O wilku mowa... -Mruknąłem przez ramię do Alethey'a. Alethey tylko mlasnął.
-A... Sorry... -Powiedziałem i zrobiłem facepalm. Zupełnie zapomniałem , że Alethey jest wilkiem...
-Jack , Shokundo widział demona. -Powiedział zmartwiony głosem.
-CO?! NIE! -Wrzasnąłem. Nie byliśmy na to gotowi. Nie odukaliśmy my jeszcze amuletu rafy koralowej i...i... Eh! To mnie przerasta!
-A jakaś dobra wiadomość? -Zapytał Alethey.
-Tak. Wiemy , kto jest właścicielem amuletu krwawej czaszki , amuletu krwawego pazura i amuletu lisiego ogona. -Rzekł z uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na mnie , bo zacząłem sobie wyrywać włosy. Delgago usiadł koło mnie.
-Jack , uspokój się. Poradzimy sobie , nie martw się. -Rzekł.
-Ta , poradzimy... -Mruknąłem i odwracając się od niego , zwinąłem się w kłębek.
Delgago?
-Jack! -Zawołał Alethey , wypluwajac freesbee.
-Co?
-Duchy złych wilków są coraz bliżej odkrycia mocy amuletów , a my nie wiemy kiedy zaatakują. -Rzekł wilk , gotowy do skoku. Ja jednak opuściłem freesbee i zacząłem głaskać się po brodzie , byłem zadumany.
-Myślisz , że strażnicy są już gotowi? -Zapytałem.
-Nie twierdzę , że nie. -Powiedział zaniepokojony wilk.
-Pójdę do Kobry. -Powiedziałem gotowy do biegu , ale zobaczyłem , że Delgago do nas idzie z Shokundo.
-Jack! -Zawołał.
-O wilku mowa... -Mruknąłem przez ramię do Alethey'a. Alethey tylko mlasnął.
-A... Sorry... -Powiedziałem i zrobiłem facepalm. Zupełnie zapomniałem , że Alethey jest wilkiem...
-Jack , Shokundo widział demona. -Powiedział zmartwiony głosem.
-CO?! NIE! -Wrzasnąłem. Nie byliśmy na to gotowi. Nie odukaliśmy my jeszcze amuletu rafy koralowej i...i... Eh! To mnie przerasta!
-A jakaś dobra wiadomość? -Zapytał Alethey.
-Tak. Wiemy , kto jest właścicielem amuletu krwawej czaszki , amuletu krwawego pazura i amuletu lisiego ogona. -Rzekł z uśmiechem. Wszyscy spojrzeli na mnie , bo zacząłem sobie wyrywać włosy. Delgago usiadł koło mnie.
-Jack , uspokój się. Poradzimy sobie , nie martw się. -Rzekł.
-Ta , poradzimy... -Mruknąłem i odwracając się od niego , zwinąłem się w kłębek.
Delgago?
Subskrybuj:
Posty (Atom)